Dalsza podróż do Tarnowa, a potem do Tyńca nad Wisłą w okolicach Krakowa, tylko dopełniała naszych wrażeń. Miejsce, które zazwyczaj widzimy jadąc do Krakowa położone na zielonym wzgórzu, stało się naszym celem. I było warto! Piękne majestatyczne opactwo benedyktyńskie. A przy okazji pyszne ciasto i kawa.
Podróż zakończyliśmy w partnerskim mieście Kluczborku. Zwiedziliśmy miasto, a w Maciejowie, gdzie pszczoły kluczborskie mają swoją siedzibę, bawiliśmy się wraz z mieszkańcami okolicznych miejscowości. Hasła "Kluczbork miodem płynący" i "Dzierżoniów kocha Kluczbork" stały się naszym mottem przewodnim.
Tradycyjnie, odwiedziliśmy grób patrona naszego miasta, Jana Dzierżona znajdujący się w Łowkowicach.
Ostatni etap podróży, to niewielkie średniowieczne miasteczko, w którym czas zatrzymał się w miejscu - Byczyna. W 1588 r. stoczono tu niezwykle istotną bitwę pomiędzy wojskami pretendenta do tronu polskiego po śmierci Stefana Batorego, arcyksięcia austriackiego Maksymiliana III Habsburga, a armią Rzeczypospolitej dowodzoną przez hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego, stronnika Zygmunta III Wazy. Ci, którzy znają chociaż trochę historię Polski, bez trudu odgadną kto bitwę zwyciężył.
I tak, po niezwykle intensywnych 5 dniach podróży, wróciliśmy do Dzierżoniowa. A myślami wracamy do ..."zielonych wzgórz nad Soliną" i nie tylko!
Powrót do Wydarzenia 2017
Kluczbork-Maciejów-Łowkowice-Byczyna